wtorek, 4 grudnia 2012

Czy to jest miłość, czy zakochanie?

Erich Fromm, filozof i psychoanalityk w swojej książce O sztuce miłości przeciwstawia zakochanie prawdziwej miłości. Podobnie buddyzm, hinduizm oraz inne religie wskazują Miłość jako najwyższą wartość. Miłość to wola budowania z drugą osobą partnerstwa opartego na głębokim zrozumieniu, poznaniu własnych potrzeb, szacunku, zaufaniu, trosce i wierności. Zwolenników takiej Miłości łączy uczucie silniejsze od zakochania, które przemija pozostawiając czasem pustkę. Zakochanie jest ulotne, gdyż nie możemy zbyt długo trwać w miłosnym upojeniu tracąc kontrolę nad własnym działaniem. Mogłoby się to przerodzić w stan patologiczny. Dlatego mechanizmy obronne powodują powolne zrzucenie zasłony i powrót do racjonalnego pojmowania świata. Nie znaczy to, że przestajemy kochać, wręcz przeciwnie, wchodzimy w świadomą fazę uczuć zwanych Miłością, która jest trwałym uczuciem budowanym przez lata i dojrzewającym wraz z partnerami. Jest budowana i wspierana trwałym fundamentem innych wartości oraz bliskością fizyczną. Może trwać i rozwijać się, zmieniając formę, a pozostawiając treść będącą silnym związkiem emocjonalnym opartym na bezpieczeństwie, partnerstwie i wzajemnej akceptacji. Jeśli zakochanie nie przerodzi się w trwałe, dojrzałe uczucie, jeśli powstające konflikty niezrozumienia pogłębiają się. Jeśli nie ma woli współpracy tylko walka o to, kto ma rację, jeśli konflikt i rywalizacja rządzi Waszym życiem, obwiniacie się, to sygnał, że trzeba zweryfikować myślenie o wspólnym życiu

Przyczyny niepowodzeń:
Brak gotowości do Miłości
Niestety jednym z problemów naszego współczesnego społeczeństwa jest brak gotowości do wchodzenia w tak silne związki emocjonalne oparte na Miłości. Brakuje odwagi do wspólnego rozwoju w związku, wzajemnej akceptacji słabych stron oraz nastawienie na współpracę w miejsce rywalizacji. Pozostaje tęsknota za Miłością, do której trzeba dojrzeć i otworzyć się na potrzeby kochanego partnera.

Brak prawa do rozwoju w związku
Modelowi Miłości w dzisiejszym świecie towarzyszy lęk przed bliskością, brak umiejętności budowania trwałych relacji opartych na zrozumieniu i poznaniu własnych zasobów, które kreują jakość związku. Małżeństwa, podążając za dobrami materialnymi i pogonią za karierą, nie dają sobie prawa i czasu do rozwoju w związku, uczenia się siebie i koncentracji na swoich potrzebach. Szkoda im czasu na pokonywanie pierwszych kryzysów i uczenie się na błędach skoro szybko można zamienić partnera na inny model, z którym nie będzie kłopotów.

Brak solidnych podstaw w budowaniu związku
Życie pod presją codzienności powoduje, że brakuje czasu na analizę dopasowania w związku zarówno przed jego zawarciem, jak również oparcia związku na solidnych podstawach takich jak wartości, dopasowanie zasobów, poznanie cech osobowości, charakterów, podobieństwa zainteresowań… Łatwiej też stwierdzić, że to nie był to udany związek niż przeanalizować porażki. Potrzebując ciepła, akceptacji, czułości, troski, większość osób próbuje te potrzeby zaspokajać w płytkich znajomościach, przelotnych romansach, okazjonalnym seksie... Przerażeni wyzwaniami dzisiejszego życia, narażani na stras i wyścig szczurów, najczęściej nie potrafi zaufać sobie i drugiemu człowiekowi, aby wejść w głębsze relacje obnażające słabości, wpuścić kogoś do swojej strefy intymności.

Ryzyko porażki
Tym bardziej, że decyzja o budowaniu związku opartego na bliskości niesie ze sobą ryzyko porażki. Boimy się ranienia naszych wartości, porażek, błędów, z których nie potrafimy wyciągać wniosków. Boimy się odrzucenia i braku akceptacji, więc wolimy nie ryzykować obnażania własnego ego.

Obciążenie przeszłością
Dodatkowym balastem jest obciążenie związku bagażem przeszłości, schematami z naszych domów rodzinnych i modelami małżeństwa nie zawsze godnymi naśladowania. Często sami potrzebujemy wsparcia, nie wierzymy w nasz potencjał, nie dostrzegamy swoich zasobów i mocnych stron. Obawiamy się braku akceptacji ze strony partnera i jego gotowości do budowania związku opartego na miłości, która dojrzewa wraz z nami i jest wartością samą w sobie, łącząca nas w jedna spójną całość.

Szukanie winnych
Istotnym powodem uniemożliwiającym tworzenie relacji opartych na bliskości jest poszukiwanie szczęścia i zaspokojenia potrzeb na zewnątrz, poza nami samymi. Konsekwencją takiej postawy jest oczekiwanie zmiany zachowania u naszego partnera jako panaceum na szczęśliwy związek. Nie szukamy obszarów zmiany w sobie, tylko towarzyszy nam myślenie, że udany związek to taki, w którym partner powinien się zmienić, aby nasz związek był szczęśliwy. Wychodzimy z założenia, że to partner jest winny naszych frustracji, on jest źródłem naszych problemów, powodem braku satysfakcji ze wspólnego życia. Znakomicie potrafimy definiować błędy partnera, pokazywać mu jego słabe strony, wytykać porażki, chociaż uczestniczymy we wspólnym życiu razem i możemy wpływać na nasze wspólne decyzje, przewidywać nadchodzące kryzysy. Zwykle mamy pod ręką listę powinności drugiej osoby, a nie koncentrujemy się na tym, co sami potrafimy wnieść konstruktywnego do naszej aktualnej sytuacji. Jak możemy przyczynić się do zaspokajania naszych wspólnych potrzeb.

Brak umiejętności komunikowania się
Skoncentrowani na sobie i swoich niezaspokojonych potrzebach, frustracjach i niespełnieniach nie potrafimy słuchać partnera, wyciągać wniosków, dyskutować, przedstawiając własny punkt widzenia, z zachowaniem tych samych zasad ze strony partnera. Chcemy egzekwować posłuszeństwo, oczekujemy słuchania naszych racji i spełniania naszych potrzeb. Chcemy akceptacji i rozumienia, ale sami nie jesteśmy skłonni do okazywania empatii i wyrozumiałości. Konsekwencją jednostronnej komunikacji i postawy roszczeniowej jest niezadowolenie obu stron, brak satysfakcji ze wspólnego życia. Towarzyszy nam atmosfera wzajemnych ocen i krytyki, często na poziomie tożsamości (Jesteś… ). Powoli zatracamy umiejętność słuchania się i wspólnego rozwiązywania problemów. Kłótnie zaczynają eskalować przesłaniając możliwość skutecznego porozumienia. 

1 komentarz:

  1. Przeczytałam ten artykuł z szeroko otwartą buzią. Może to nadmiar wiadomości mnie przestraszył... Kiedyś na pewno się przyda, więc od razu dzięki.

    www.wiek-to-tylko-liczby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń