poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozmawiajcie ze sobą o wszystkim


Dzisiaj przedstawię swój komentarz do drugiego sekretu udanego małżeństwa według Elizabeth i Charlesa Schmitz (Building a love that lasts):   Rozmawiajcie ze sobą o wszystkim. 

My rzeczywiście rozmawiamy  ze sobą o wszystkim, bez względy na to jak trudny jest to temat. A tych niełatwych jest sporo: dzieci, finanse, przyzwyczajenia, podział obowiązków domowych, prowadzenie budżetu domowego, zorganizowanie wakacji, wzajemny rozwój i podejmowanie wyzwań życiowych, a nawet tak prozaiczne, jak zachowanie spójnej postawy wobec przyjaciół, którym chcemy na przykład odmówić pożyczenia pieniędzy.

Doświadczenie podpowiadało nam, że tajemnice są klinem, który prędzej czy później wbije się w nasz związek. Z drobnych tajemnic powstaną własne sprawy. Życie zacznie się dzielić na obszary "nasze" i "moje". Powoli przestaniemy akceptować swoje hobby, zaczniemy oddzielać sfery zainteresowań, przyjaciół i w końcu finanse. Chcieliśmy, aby nawet to, że któreś z nas więcej zarabia w danym okresie życia było poprzedzone świadomą decyzją, wyborem, wspólną drogą. Aby wszystko było transparentne, tak jak to, że się kochamy. Wartością zaś było to, że nie mamy tematów tabu, nawet najbardziej intymnych. Taka postawa otwartości wiązała się ze wzajemną akceptacją  słabości, które, jeśli nam przeszkadzały, staraliśmy się wspólnie zamieniać na mocne strony.
Pamiętam początki naszej znajomości, kiedy poznałam mojego przyszłego męża. Od początku jawił mi się jako bardzo silna osobowość, facet otwarty na świat i wizjoner. Jednocześnie był skromny, nieśmiały i absolutnie nie doceniał swoich mocnych stron. Bardzo szybko uczyniliśmy z nich użytek, stając się parą trenerów, którzy stanęli obok siebie i wzajemnie się wspierając doskonalili własne kompetencje, rozwijali talenty, realizowali postawione sobie cele. To był okres uczenia się, ogromnej pracy nad sobą, nad związkiem i rozwojem zawodowym. To była prawdziwa kreacja pozbawiona rywalizacji, która zabijałaby motywację do uczenia, a wzmacniała zazdrość o sukcesy i  powoli niszczyła związek. 

To, że mogliśmy rozmawiać o wszystkim, bez obaw o utratę poczucia własnej wartości, pozwoliło nam na przykład udzielać sobie informacji zwrotnej, kiedy któreś z nas popełniało błąd. Błąd mógł  bowiem kosztować utratę autorytetu w grupie szkolonych przez nas uczestników i obniżać poziom prowadzonych przez nas warsztatów. Wzajemna ocena z dobrą intencją była koniecznym elementem naszego rozwoju i doskonalenia warsztatu trenerskiego. Stało się to źródłem naszych sukcesów zawodowych i satysfakcji z pracy. Nie było to łatwe, kiedy rozpoczynaliśmy naszą wspólną ścieżkę zawodową. Gdyby ocena miała na celu atak czy ośmieszenie, zapewne nie wytrwalibyśmy długo w tak destruktywnej atmosferze.  Na szczęście potrafiliśmy przekuwać ocenę w sukces, gdyż ufaliśmy sobie na tyle, że przyjmowaliśmy krytykę bez negatywnych emocji. Mogliśmy o tych obszarach zawodowych zawsze otwarcie dyskutować. To napędzało naszą motywację do pracy i samodoskonalenia. 

Dlatego niejako w ramach tego, aby rozmawiać ze sobą o wszystkim, podkreśliłabym szczególnie  umiejętność wspólnej analizy sukcesów i porażek, których doświadczamy. Poświęcimy temu oddzielny wpis, bo to - moim zdaniem - jedna z kluczowych kompetencji w związku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz