Męska obsesja na punkcie kobiecego ciała i możliwości
zaspokojenia swego pożądania sprawiają, że wiele kobiet czuje się traktowanych
przedmiotowo. Ale nie tylko mężczyźni zachowują się w ten sposób. Doskonałym
tego dowodem jest współczesne zjawisko groupies – fan(k)i muzyków
rockowych podążają za swoim idolem, między innymi, w nadziei uprawiania z
nią/nim seksu – cytuję za Anną Wilk. Osoby takie najczęściej nie otrzymują, ani
zainteresowania, ani żadnej innej gratyfikacji, a ponoszą ryzyko związane z
przelotnymi kontaktami narażając się na odejście swojego stałego partnera, oraz
zarażenie chorobami przenoszonymi drogą płciową.
Pamela des Barres w swojej książce I’m with the Band: Confesssions of a Grupie ("Jestem z zespołem: wyznania fana") zauważyła, że półgodzinny "numerek" z idolem może być dla "groupiego" najważniejszym wydarzeniem dnia (des Barres, 1987). Większość kobiet, które decydują się na takie kontakty, zdaje sobie sprawę, że ich gwiazda nie zakocha się w nich, a następnego dnia może nawet nie pamiętać ich imienia. W takim razie zadajemy sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje?
Badania Davida M. Buss i Heidi Greiling potwierdziły pewną
intrygującą hipotezę, znaną jako teoria "seksownych synów", czyli hipoteza o
charakterze genetycznym. Kobiety, które decydują się na seks z atrakcyjnymi
mężczyznami, rodzą seksownych synów. Gdy ci dorosną, w ostatecznym rozrachunku
przyciągną do siebie więcej kobiet, dzięki zwiększonej rozrodczości swoich
seksownych synów, matki osiągają sukces reprodukcyjny.
W przeciwieństwie do cech, jakich kobiety pragną u stałego partnera, w przelotnych kochankach poszukują seksownych uwodzicieli, którzy mają wszystko, czego potrzeba, aby przekonać kobietę do współżycia. Są to cechy, które w następnych pokoleniach przydają się synom w zdobyciu przewagi nad rywalami. Nie jest to oczywiście strategia świadoma, gdyż kobiety nie myślą o genetycznych skutkach swoich wyborów.
Oczywiście kobieta nie zawsze poślubia swojego kochanka – pisze dalej Anna Wilk. Jednak nawet, jeśli nie dochodzi do małżeństwa, romans wzmaga jej przekonanie o swej atrakcyjności i wartości. Rozmawiając z pięćdziesięcioma kobietami, które były zaangażowane w związki pozamałżeńskie, Lynn Atwater doszła do wniosku, że na wzrost poczucia własnej wartości tych kobiet w dużej mierze wpływało przekonanie, że są fizycznie bardziej pociągające. Sygnałem, że tak rzeczywiście jest, było dla nich zainteresowanie innych mężczyzn. Pewna kobieta tak oceniła skutki romansu: Myślę, że jestem teraz bardziej pewna siebie i wiem, że nie muszę udowadniać swojej seksowności, tak jak robiłam to wcześniej. Oczywiście, nie w każdym przypadku wzrost pewności siebie, wynikający z nawiązania romansu, związany był z seksualnością i wyglądem fizycznym, niemniej jednak okazuje się to najważniejszą konsekwencją wynikającą z romansu. W rozmowach z kobietami, jakie przeprowadzał David M. Buss i Heidi Greiling, często pojawiały się tematy seksualnego zaspokojenia. Pierwsza badana przez nich grupa dziewięćdziesięciu kobiet oceniła je jako bardzo ważną korzyść płynącą z romansu.
Badania te zostały zainspirowane teorią przechowywania spermy, zaproponowaną przez dwóch brytyjskich biologów: Robina Bakera i Marka Bellisa z uniwersytetu z Manchester. Chcąc zrozumieć tą teorię trzeba zacząć od nieco szerszej koncepcji – koncepcji współzawodnictwa plemników dwóch osobników. Ma ono miejsce wówczas, gdy sperma dwóch mężczyzn znajduje się równocześnie w wewnętrznych narządach płciowych kobiety (Baker, Bellis, 1995). W rezultacie, jeżeli kobieta współżyje w ciągu tygodnia z dwoma różnymi mężczyznami, ich plemniki współzawodniczą ze sobą o to, który zapłodni cenną komórkę jajową.
Jak dalej pisze Anna Wilk – uogólnienia dotyczące kobiet są zawsze problematyczne z jednego podstawowego powodu: nie wszystkie kobiety są takie same. Istnieją pewne ogólne trendy, ale w obrębie każdej z płci są wyjątki. Niektóre kobiety uwielbiają romanse – dzięki nim wzrasta ich poczucie własnej wartości, oraz odnoszą wiele innych korzyści. Inne przerażone są na samą myśl o złamaniu przysięgi małżeńskiej. Kobiety mają do dyspozycji różne strategie seksualne, a to, jakiej ich kombinacji użyją, zależy od okoliczności.
W świetle wszystkich potencjalnych korzyści płynących z romansów zagadką pozostaje, dlaczego większość kobiet najczęściej nie dopuszcza się zdrady. Chociaż romans może przynieść ogromne korzyści, jego potencjalne koszty często je niwelują.
Kobiety przyłapane na zdradzie – w przeciwieństwie do mężczyzn w takiej samej sytuacji – są bardziej narażone na fizyczną przemoc, utratę reputacji, ostracyzm społeczny, porzucenie przez mężczyznę. Badania Davida M. Buss dotyczące psychologii reputacji, prowadzone w Zimbabwe, Erytrei, Chinach, Rosji, Brazylii, Polsce, Korei i Rumunii, potwierdzają powszechność tego podwójnego standardu (Buss, 1995).
Na szczęście żyjemy w społeczeństwie, którego struktura nie jest kształtowana przez psychologię seksualną. Anonimowość współczesnego życia zdecydowanie zmniejsza ryzyko wykrycia niewierności i w związku z tym prawdopodobieństwo ponoszenia przez kobietę konsekwencji zdrady.
bo pewnie facet nie ma nad nimi kontroli, a to błąd. powinno się instalować programy szpiegowskie, coś jak ninja logger. i po kłopocie.
OdpowiedzUsuń