Erich Fromm, filozof i psychoanalityk w swojej książce O sztuce miłości przeciwstawia zakochanie prawdziwej miłości. Podobnie buddyzm, hinduizm oraz inne religie wskazują Miłość
jako najwyższą wartość. Miłość to wola budowania z drugą osobą partnerstwa
opartego na głębokim zrozumieniu, poznaniu własnych potrzeb, szacunku, zaufaniu,
trosce i wierności. Zwolenników takiej Miłości łączy uczucie silniejsze od
zakochania, które przemija pozostawiając czasem pustkę. Zakochanie jest ulotne,
gdyż nie możemy zbyt długo trwać w miłosnym upojeniu tracąc kontrolę nad własnym działaniem. Mogłoby się to przerodzić w stan patologiczny. Dlatego mechanizmy
obronne powodują powolne zrzucenie zasłony i powrót do racjonalnego pojmowania
świata. Nie znaczy to, że przestajemy kochać, wręcz przeciwnie, wchodzimy w
świadomą fazę uczuć zwanych Miłością, która jest trwałym uczuciem
budowanym przez lata i dojrzewającym wraz z partnerami. Jest budowana i
wspierana trwałym fundamentem innych wartości oraz bliskością fizyczną. Może
trwać i rozwijać się, zmieniając formę, a pozostawiając treść będącą silnym
związkiem emocjonalnym opartym na bezpieczeństwie, partnerstwie i wzajemnej
akceptacji. Jeśli zakochanie nie przerodzi się w trwałe, dojrzałe uczucie, jeśli
powstające konflikty niezrozumienia pogłębiają się. Jeśli nie ma woli współpracy
tylko walka o to, kto ma rację, jeśli konflikt i rywalizacja rządzi Waszym
życiem, obwiniacie się, to sygnał, że trzeba zweryfikować myślenie o wspólnym
życiu
Przyczyny niepowodzeń:
Brak gotowości do Miłości
Niestety jednym z problemów naszego współczesnego społeczeństwa jest brak
gotowości do wchodzenia w tak silne związki emocjonalne oparte na Miłości.
Brakuje odwagi do wspólnego rozwoju w związku, wzajemnej akceptacji słabych
stron oraz nastawienie na współpracę w miejsce rywalizacji. Pozostaje tęsknota
za Miłością, do której trzeba dojrzeć i otworzyć się na potrzeby kochanego partnera.
Brak prawa do rozwoju w związku
Modelowi Miłości w dzisiejszym świecie towarzyszy lęk przed bliskością, brak
umiejętności budowania trwałych relacji opartych na zrozumieniu i poznaniu
własnych zasobów, które kreują jakość związku. Małżeństwa, podążając za dobrami
materialnymi i pogonią za karierą, nie dają sobie prawa i czasu do rozwoju w
związku, uczenia się siebie i koncentracji na swoich potrzebach. Szkoda im
czasu na pokonywanie pierwszych kryzysów i uczenie się na błędach skoro szybko
można zamienić partnera na inny model, z którym nie będzie kłopotów.
Brak solidnych podstaw w budowaniu związku
Życie pod presją codzienności powoduje, że brakuje czasu na analizę
dopasowania w związku zarówno przed jego zawarciem, jak również oparcia
związku na solidnych podstawach takich jak wartości, dopasowanie zasobów,
poznanie cech osobowości, charakterów, podobieństwa zainteresowań… Łatwiej też
stwierdzić, że to nie był to udany związek niż przeanalizować porażki.
Potrzebując ciepła, akceptacji, czułości, troski, większość osób próbuje te
potrzeby zaspokajać w płytkich znajomościach, przelotnych romansach,
okazjonalnym seksie... Przerażeni wyzwaniami dzisiejszego życia, narażani na
stras i wyścig szczurów, najczęściej nie potrafi zaufać sobie i drugiemu
człowiekowi, aby wejść w głębsze relacje obnażające słabości, wpuścić kogoś do
swojej strefy intymności.
Ryzyko porażki
Tym bardziej, że decyzja o budowaniu związku opartego na bliskości niesie
ze sobą ryzyko porażki. Boimy się ranienia naszych wartości, porażek,
błędów, z których nie potrafimy wyciągać wniosków. Boimy się odrzucenia i braku
akceptacji, więc wolimy nie ryzykować obnażania własnego ego.
Obciążenie przeszłością
Dodatkowym balastem jest obciążenie związku bagażem przeszłości,
schematami z naszych domów rodzinnych i modelami małżeństwa nie zawsze godnymi
naśladowania. Często sami potrzebujemy wsparcia, nie wierzymy w nasz potencjał,
nie dostrzegamy swoich zasobów i mocnych stron. Obawiamy się braku akceptacji
ze strony partnera i jego gotowości do budowania związku opartego na
miłości, która dojrzewa wraz z nami i jest wartością samą w sobie, łącząca nas w
jedna spójną całość.
Szukanie winnych
Istotnym powodem uniemożliwiającym tworzenie relacji opartych na bliskości
jest poszukiwanie szczęścia i zaspokojenia potrzeb na zewnątrz, poza nami
samymi. Konsekwencją takiej postawy jest oczekiwanie zmiany zachowania u naszego
partnera jako panaceum na szczęśliwy związek. Nie szukamy obszarów zmiany w
sobie, tylko towarzyszy nam myślenie, że udany związek to taki, w którym partner
powinien się zmienić, aby nasz związek był szczęśliwy. Wychodzimy z założenia,
że to partner jest winny naszych frustracji, on jest źródłem naszych problemów,
powodem braku satysfakcji ze wspólnego życia. Znakomicie potrafimy definiować
błędy partnera, pokazywać mu jego słabe strony, wytykać porażki, chociaż
uczestniczymy we wspólnym życiu razem i możemy wpływać na nasze wspólne decyzje,
przewidywać nadchodzące kryzysy. Zwykle mamy pod ręką listę powinności drugiej
osoby, a nie koncentrujemy się na tym, co sami potrafimy wnieść konstruktywnego
do naszej aktualnej sytuacji. Jak możemy przyczynić się do zaspokajania naszych wspólnych potrzeb.
Brak umiejętności komunikowania się
Skoncentrowani na sobie i swoich niezaspokojonych potrzebach, frustracjach i
niespełnieniach nie potrafimy słuchać partnera, wyciągać wniosków,
dyskutować, przedstawiając własny punkt widzenia, z zachowaniem tych samych
zasad ze strony partnera. Chcemy egzekwować posłuszeństwo, oczekujemy słuchania
naszych racji i spełniania naszych potrzeb. Chcemy akceptacji i rozumienia, ale
sami nie jesteśmy skłonni do okazywania empatii i wyrozumiałości. Konsekwencją
jednostronnej komunikacji i postawy roszczeniowej jest niezadowolenie obu stron,
brak satysfakcji ze wspólnego życia. Towarzyszy nam atmosfera wzajemnych ocen
i krytyki, często na poziomie tożsamości (Jesteś… ). Powoli zatracamy
umiejętność słuchania się i wspólnego rozwiązywania problemów. Kłótnie zaczynają
eskalować przesłaniając możliwość skutecznego porozumienia.
Przeczytałam ten artykuł z szeroko otwartą buzią. Może to nadmiar wiadomości mnie przestraszył... Kiedyś na pewno się przyda, więc od razu dzięki.
OdpowiedzUsuńwww.wiek-to-tylko-liczby.blogspot.com