Dzisiaj przedstawię swój komentarz do siódmego sekretu udanego małżeństwa wg Elizabeth i Charlesa Schmitz (Building a love that lasts): Spędzajcie ze sobą jak najwięcej czasu.
Zacznijmy od swoistego testu. Jeśli jesteś w stanie spędzać ze swoim mężem, partnerem, czy kochankiem całe dnie, nie tylko podczas urlopu, nie nudzisz się nim i nie konfliktujesz się z byle powodu, patrzysz na swojego partnera jak na przyjaciela, przez pryzmat jego zalet, to dobry sygnał dla związku. Jeśli tęsknisz za nim, kiedy się rozstajecie, czujesz pustkę, bo nie możesz dzielić się z nim codziennością, to kolejny pozytywny sygnał. Kiedy chcesz z nim przeżywać ważne dla Ciebie sprawy, dzielić się radością, smutkiem i bólem - to sygnał, że dokonałeś właściwego wyboru. KIEDY UMIESZ POKŁÓCIĆ SIĘ z partnerem i od razu TĘSKNISZ ZA POJEDNANIEM, TO ZNACZY, ŻE WASZ ZWIĄZEK JEST WARTOŚCIĄ SAMĄ W SOBIE. ALE KIEDY POTRAFISZ ZDYSTANSOWAĆ SIĘ WOBEC WŁASNEJ RODZINY i obiektywnie patrzeć na błędy swoich bliskich, być bezstronnym obserwatorem, chociaż więzy rodzinne zmuszają Cię do solidarności - to oznacza, że wzniosłeś się na wyżyny obiektywizmu, gdyż Twój partner naprawdę na to zasługuje.
Tak było w naszym przypadku i uważamy to za swój ogromny sukces. Mieliśmy silny konflikt dotyczący potrzeby chronienia swoich dzieci z poprzednich związków. Bardzo bolało nas to, że nie potrafimy oddzielić uczuć wobec dzieci, od uczuć dotyczących nas samych. Zmagaliśmy się ze sobą, bo nie potrafiliśmy rozstrzygnąć, które uczucia są ważniejsze. Baliśmy się skrzywdzić nasze dzieci, dając sobie prawo do miłości, której one nie akceptowały. Wspólnie uczyliśmy się obiektywnie patrzeć na rywalizację, jaką wyzwala walka o dziecko wobec walki o partnera. Jednak nie poddawaliśmy się, nieustannie szukaliśmy rozwiązań. W żadnym wypadku nie rozważaliśmy rozstania, mimo że serce pękało z bólu, bo dzieci inaczej rozumiały nasze uczucia. W rezultacie wygraliśmy ten pojedynek serca i jeszcze bardziej zacieśniliśmy więzi między sobą.
Zacznijmy od swoistego testu. Jeśli jesteś w stanie spędzać ze swoim mężem, partnerem, czy kochankiem całe dnie, nie tylko podczas urlopu, nie nudzisz się nim i nie konfliktujesz się z byle powodu, patrzysz na swojego partnera jak na przyjaciela, przez pryzmat jego zalet, to dobry sygnał dla związku. Jeśli tęsknisz za nim, kiedy się rozstajecie, czujesz pustkę, bo nie możesz dzielić się z nim codziennością, to kolejny pozytywny sygnał. Kiedy chcesz z nim przeżywać ważne dla Ciebie sprawy, dzielić się radością, smutkiem i bólem - to sygnał, że dokonałeś właściwego wyboru. KIEDY UMIESZ POKŁÓCIĆ SIĘ z partnerem i od razu TĘSKNISZ ZA POJEDNANIEM, TO ZNACZY, ŻE WASZ ZWIĄZEK JEST WARTOŚCIĄ SAMĄ W SOBIE. ALE KIEDY POTRAFISZ ZDYSTANSOWAĆ SIĘ WOBEC WŁASNEJ RODZINY i obiektywnie patrzeć na błędy swoich bliskich, być bezstronnym obserwatorem, chociaż więzy rodzinne zmuszają Cię do solidarności - to oznacza, że wzniosłeś się na wyżyny obiektywizmu, gdyż Twój partner naprawdę na to zasługuje.
Tak było w naszym przypadku i uważamy to za swój ogromny sukces. Mieliśmy silny konflikt dotyczący potrzeby chronienia swoich dzieci z poprzednich związków. Bardzo bolało nas to, że nie potrafimy oddzielić uczuć wobec dzieci, od uczuć dotyczących nas samych. Zmagaliśmy się ze sobą, bo nie potrafiliśmy rozstrzygnąć, które uczucia są ważniejsze. Baliśmy się skrzywdzić nasze dzieci, dając sobie prawo do miłości, której one nie akceptowały. Wspólnie uczyliśmy się obiektywnie patrzeć na rywalizację, jaką wyzwala walka o dziecko wobec walki o partnera. Jednak nie poddawaliśmy się, nieustannie szukaliśmy rozwiązań. W żadnym wypadku nie rozważaliśmy rozstania, mimo że serce pękało z bólu, bo dzieci inaczej rozumiały nasze uczucia. W rezultacie wygraliśmy ten pojedynek serca i jeszcze bardziej zacieśniliśmy więzi między sobą.
Drugim testem była tragiczna sytuacja finansowa, w której znaleźliśmy się
niedługo po wspólnym zamieszkaniu. Mogliśmy skończyć ten związek po miesiącu…
Wystarczyło poddać się typowym, ludzkim reakcjom, takim jak ocena czy krytyka,
ulec słabościom i wzajemnym wyrzutom. Ufaliśmy sobie, wierzyliśmy, że każde z
nas działa z dobrą intencją i najlepiej jak potrafi stara się rozwiązać problem.
Po prostu szukaliśmy sposobów na przetrwanie i tuliliśmy się do siebie coraz
bardziej oczekując wzajemnego wsparcia. To był czad, jedność, bliskość,
kreacja.
Przez wszystkie te lata jesteśmy ze sobą praktycznie 24 godziny na dobę. Śmiejemy się czasami, że w ciągu tych ponad 12 lat byliśmy razem dłużej niż niektóre pary z 50-letnim stażem. Czy też byście tak chcieli?
Przez wszystkie te lata jesteśmy ze sobą praktycznie 24 godziny na dobę. Śmiejemy się czasami, że w ciągu tych ponad 12 lat byliśmy razem dłużej niż niektóre pary z 50-letnim stażem. Czy też byście tak chcieli?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz