Dzisiaj przedstawię swój komentarz do czwartego sekretu
udanego małżeństwa wg Elizabeth i Charlesa Schmitz (Building a love that
lasts): Starajcie się wyglądać atrakcyjnie dla swojego partnera.
Kiedy byłam w ciąży wydawało mi się, że cała moja kobiecość
rozpływa się wraz z każdym kilogramem mojej wagi. Patrzyłam w lustro i widziałam
coraz bardziej zdeformowaną figurę, brzydką cerę i niezgrabne poruszanie się. W
młodości byłam tancerką, więc zgrabne ciało było czymś, co utwierdzało mnie w
przekonaniu o atrakcyjności dla mężczyzn. Ciąża to nadzwyczajny stan rozchwiania
hormonalnego, więc myślenie o zachowaniu atrakcyjności nabiera zupełnie innej
jakości. Jednak, jeśli kobieta w ciąży może zachować atrakcyjność poprzez dbanie
o siebie, stosowny strój, fryzurę, makijaż, to na pewno jest to możliwe w
codziennym życiu.
Ta atrakcyjność staje się czynnikiem utrzymywania związku w
fazie flirtu, gdyż pokazuje kobietę w coraz nowej odsłonie. Tworzy element
ciekawości, który w związku podsyca jego cielesną sferę. Jesteś tą samą osobą, a
jednak kreujesz się ciągle na nowo. Zachowujesz atrakcyjność dla mężczyzny,
który potrzebuje Cię podziwiać i patrzeć na Ciebie z dreszczykiem podniety. Bądź
pociągająca, kobieca i krytyczna wobec swojego odbicia w lustrze. To ożywia
związek nawet wieloletni i dodaje mu świeżości. Przygniecione kapcie, kiedy masz
już “swojego” mężczyznę, mogą uśpić Twą czujność i dać złudne przekonanie, że to
Twoja własność. O tym, jak trudno utrzymać tę “własność”, świadczy statystyka
rozwodów. Te wszystkie kwestie, potwierdzające potrzebę atrakcyjności wobec
partnera, dotyczą również mężczyzn. Lubię, kiedy mój mąż pyta, czy mi się podoba w
jakimś ubraniu. Dlatego – poza niespodziankami, kupujemy ubrania razem. Przecież
kupujemy je również dla siebie nawzajem.
Chętnie oglądam programy dotyczące dress codu i kreowania
własnego wizerunku. Sama lubię pisać na ten temat (blog Kreuj siebie).
Podziwiam wizażystów i specjalistów od wizerunku za cuda, jakie potrafią zrobić
z wyglądem kobiety. Staram się uczyć od nich jak najwięcej i wykorzystać dary,
jakie dała mi natura oraz tuszować niedoskonałości. Zapewniam Was, że wiele
pozytywnego można zrobić ze swoim wyglądem, a inwestycja w wizażystkę może
wykreować Twoją atrakcyjność na zupełnie niewiarygodnym poziomie. Specjalista
potrafi wydobyć z kobiety seksapil, który skrzętnie chowała pod niewłaściwym
strojem, fryzurą i makijażem. Proponuję więc odwagę w metamorfozie dotyczącej
zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego wizerunku i kobiet i mężczyzn. To zmieni
Wasz związek w nieustanny flirt, a więc pozwoli zachować atrakcyjność dla
partnera. Czy próbowałyście panie takiej metamorfozy? Polecam eksperymentowanie.
Możecie również o tym pisać i dzielić się doświadczeniami. Panów nie pytam, bo
rzadko zdarza się tak odważny facet…
Od Andrzeja:
Gdy już zdobyłem „swoją” kobietę, „zaobrączkowałem”, to po co
się nadal o nią starać? Ilu facetów ma takie przekonanie? Wracają do domu,
zrzucają elegancki strój dla innych i przebierają się dla żony w stare, zużyte
łachy. Są przecież takie wygodne! Potem piwko i telewizorek. Sadła przybywa,
„oponka” coraz większa, ale jakie to ma znaczenie – przecież mojej, kochanej
żonce i tak się podobam.
Jesteś tego pewny?
Jesteś tego pewny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz